WRiTV UŚ NA KRAKOWSKIM FESTIWALU FILMOWYM. WYWIAD Z MICHAŁEM HUDZIKOWSKIM

Nagroda Smoka Smoków wręczana za całokształt twórczości została w tym roku przyznana profesorowi Bogdanowi Dziworskiemu, wybitnemu polskiemu filmowcowi, wieloletniemu dziekanowi Wydziału Radia i Telewizji im. K. Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Z Michałem Hudzikowskim z Biura Promocji Wydziału Radia i Telewizji rozmawiał Julian Duski.

JD: Nagroda Smoka Smoków dla Bogdana Dziworskiego, a także jedyny polski film w konkursie krótkometrażowym, film Arka Biedrzyckiego z katowickiego wydziału, to dowody na to, że te ostatnie lata dla WRiTV to bardzo dobry czas. Jaka jest Wasza recepta na sukces?

MH: Ta dobra passa trwa już od kilku dobrych lat, bo już w zeszłym roku, jako jedyny polski film w konkursie krótkometrażowym było „Zabicie ciotki” Mateusza Głowackiego, tak samo było dwa lata temu z filmem „Portier z Hotelu Mewa” Michała Janowa, także to już jest trzeci rok z rzędu, gdy w konkursie międzynarodowym jako jedyni pokazujemy film fabularny.

JD: Tak, ale przecież nie tylko na Krakowski Festiwal, ale także na wiele innych dostajecie się równie często i mówię tu zarówno o polskich jak i zagranicznych festiwalach.

MH: Tak jest w przypadku chociażby festiwalu w Gdyni, gdzie na przestrzeni ostatnich czterech lat wygrywaliśmy trzy razy, także Koszalin, Nowe Horyzonty, czy zagraniczne, jak  grecka Drama, gdzie zdobyliśmy Grand Prix dla „Święta Zmarłych” Aleksandry Terpińskiej. W ubiegłym roku pokazywaliśmy filmy  - m.in. „Magmę” Pawła Maślony, „Echo” Marcina Filipowicza, „Naszą zimę złą” Grzegorza Zaricznego - na ponad pięćdziesięciu festiwalach zagranicznych, gdzie zdobyły liczne nagrody. Nie jest więc tak, że tylko jeden film jest popularny i pojawia się na festiwalach na całym świecie, ale faktycznie mamy kilka takich filmów i to jest bardzo ważne, że nie jest to przypadkiem, który ma miejsce raz na jakiś czas tylko zachowujemy ciągłość .

JD: Ciekawi mnie  właśnie sposób w jaki odbywa się selekcja, filmów, które zgłaszacie na festiwale, jak to się dzieje?

MH: Selekcja odbywa się już na etapie egzaminów, gdzie studenci pokazują filmy i te, które są najwyżej ocenione mają przygotowywane kopie i są zgłaszane do dystrybucji. Egzaminy odbywają się jesienią i przed końcem roku jest decyzja, które filmy będą miały kopie. Średnio w ciągu roku jest to około piętnastu filmów. Wiadomo, życie festiwalowe trwa dwa, a nawet trzy lata, więc  jak dobrze pójdzie, jednocześnie w obiegu jest około trzydziestu-czterdziestu filmów.

JD: Warto też zauważyć, że wraz z odejściem studentów ze szkoły, ta dobra passa nie kończy  się, tylko trwa dalej. Wielu Waszych absolwentów realizuje później film np. w ramach programu „30 minut” w Studiu Munka.

MH: Tak wielu naszych studentów robi filmy w Studiu Munka i nie tylko z są to studenci Reżyserii, ale także Realizacji obrazu, jak chociażby Damian Kocur. Także ważne jest bardzo, że jest kontynuacja, nie jest tak, że mamy kilka dobrych roczników, które kończą szkołę i nie widać na horyzoncie żadnych nowych roczników, bo są!

JD: To jeszcze na koniec chciałem podpytać o tegorocznego laureata Smoka Smoków, Nagrody, która od prawie piętnastu lat jest przyznawana dla polskich talentów filmowych, za całokształt twórczości, w tym roku to właśnie postać bardzo silnie związana z WRiTv.

MH: Tak jest, to dla nas wielka radość i wielki zaszczyt, bo profesor Dziworski jest u nas już od wielu, wielu lat i kieruje Zakładem Realizacji Obrazu Telewizyjno-Filmowego, był również kilka lat Dziekanem, jest bardzo lubiany nie tylko jako wykładowca, ale przede wszystkim jako człowiek,  ma świetny kontakt ze studentami, studenci bardzo go cenią - przede wszystkim za to, że jest to człowiek od któregoś można się czegoś nauczyć. Także, to kolejna dobra informacja z Festiwalu jaka do nas dotarła, bo poza filmem „Źle nam z oczu patrzy”, mamy również w konkursie polskim dokument Vity Drygas „Nóż w wozie”.  Poza tym trzy filmy były pokazywane na nocy etiud „Jedyne wyjście” Piotra Domalewskiego, „Wanda” Zuzanny Karpińskiej i „Lato miłości” Marcina Filipowicza i tutaj myślę, że zwłaszcza ten ostatni tytuł ma bardzo duży potencjał festiwalowy i będzie w obiegu przynajmniej przez najbliższe dwa lata. W konkursie jest również wielu naszych absolwentów, co również jest dla nas bardzo ważne.

JD: Dziękuje za rozmowę i życzę, żeby ta passa jeszcze trwała przez długie lata.