55. KFF - RECENZJE CZTERECH KONKURSOWYCH ANIMACJI

Anna Taszycka recenzuje cztery polskie animacje biorące udział w konkursie polskim 55. Krakowskiego Festiwalu Filmowego: "Dokument" Marcina Podolca, "Signum" Witolda Giersza, "Niebieski pokój" Tomasza Siwińskiego i "Udomowienie" Sylwii Gaweł. Zapraszamy do lektury.

"Udomowienie" Sylwia Gaweł

Oto znajdujemy się w mieszkaniu wypełnionym terrariami i egzotycznymi roślinami, którego właściciel ciągle powiększa swoją starannie wypielęgnowaną kolekcję. Przybywa kolejna dostawa - maleńki kajman ochoczo ląduje na ręce swojego nowego właściciela. Zaczyna się powolny proces udomawiania. Jednak w tym przypadku będzie on wyjątkowo trudny...

Animowany film "Udomowienie" trudno zamknąć jedynie w narracji opowiadanej historii, ponieważ zaletą tego krótkometrażowego obrazu jest przede wszystkim jego plastyczna uroda. Autorka przenosi nas do świata niczym z obrazów Celnika Rousseau - ciasne kadry wypełniają malownicze rośliny i egzotyczne zwierzęta. Wśród starannie przemyślanych kompozycji kryje się też sylwetka człowieka - właściciela, który stworzył to egzotyczne królestwo. Pięknie skomponowane kadry przenikają  jednak - podobnie jak u Celnika Rousseau – lęk i strach. Kiedy gaśnie światło czerń dodatkowo potęguje wrażenie niepokoju i poczucie zagrożenia. W ciemności błyszczą czyjeś oczy, nie wiadomo co czai się tuż na wyciągnięcie ręki. Napięcie budują tajemnicze dźwięki i odgłosy zwierząt - film jest całkowicie pozbawiony dialogów. Pięknie opowiedziana historia kryje też w sobie przesłanie dotyczące natury człowieka.  

"Signum" Witold Giersz

Witold Giersz to nestor polskiego filmu animowanego; zadebiutował w 1956 roku filmem "Tajemnica starego zamku", na koncie ma dziesiątki wyreżyserowanych filmów, oglądanych przez kolejne pokolenia widzów. W swoim najnowszym filmie autor przenosi nas do czasów prehistorycznych - znajdujemy się w jednej z jaskiń zamieszkanych kiedyś przez człowieka - Lascaux, Altamira, Toruel czy Valtorta. Powoli zagłębiamy się w świat stalaktytów i stalagmitów, aby podziwiać naskalne malowidła wykonane ludzką ręką. Kształt ludzkiej dłoni zachowany na skale to jeden z pierwszych autografów, niepowtarzalnych podpisów złożonych pod własnoręcznie wykonanym dziełem. Podążamy w głąb jaskini: na naszych oczach ożywają sceny polowań, ucieczek, bitew i tańców - codzienny świat prehistorycznych ludzi. W tej podróży w czasie pomaga nam sugestywna muzyka Krzesimira Dębskiego. Podczas seansu pojawia się pytanie: co kiedyś popchnęło ludzi w stronę sztuki? Dlaczego jesteśmy tak skonstruowani, że oprócz codziennego chleba potrzebne są nam jeszcze symboliczne róże?

Autor zdecydował się także na autotematyczny gest: nie tylko ujawnił swoją obecność na ekranie, ale także ukazał kulisy powstawania filmu animowanego - oto rysunkowa postać przeskakuje z kartki na kartkę. Na końcu filmu powracamy do malarstwa naściennego, sztuka zatacza krąg -  tym razem oglądamy graffiti na jednym z murów w Warszawie. Pojawia się kolejne pytanie: czy aż tak wiele się zmieniło od czasów malowideł w Lascaux?

"Niebieski pokój", Tomasz Siwiński

Rzeczywistość głównego bohatera filmu Tomasza Siwińskiego – samotnego mężczyzny – ogranicza się do czterech ścian tytułowego niebieskiego pokoju. Bohater tkwi w pomieszczeniu jak w potrzasku – chociaż bardzo by chciał, nie potrafi się z niego wydostać. Czasami dobiegają do niego głosy bliskich –  żony czy syna. Chwilami słyszymy jego własny głos. Jedynym łącznikiem bohatera z rzeczywistością pozostaje niewielkie okno, za którym przewijają się kolejne zmieniające się obrazy. Wydaje się jednak, że okno to w zasadzie nie pokazuje świata zewnętrznego, a raczej prowadzi do wnętrza bohatera. Czasami widok za oknem przywołuje miłe wspomnienia (rodzina), czasami konfrontuje bohatera z przeszłością (sobowtór), a czasami upokarza go (publiczna nagość) lub wręcz przeraża (kanibalizm). Obrazy za oknem zmieniają się w rożnych konfiguracjach, tempie, skali i kolorystyce. Niebieska barwa pokoju nie uspokaja, raczej potęguje izolację i zagubienie mężczyzny.

Reżyser Wojciech Jerzy Has zapytany kiedyś na jakimś spotkaniu o związek swoich filmów ze współczesnością odpowiedział lakonicznie: "Są przebicia". Podobna sytuacja dotyka bohatera filmu Siwińskiego – rzeczywistość jest tutaj jedynie przebłyskiem, migawką, przerwą w jego wyizolowanej, samotnej codzienności. Pokój pozostaje pewną metaforą choroby czy też samotności. Na szczęście film Siwińskiego nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co tak naprawdę dzieje się z głównym bohaterem; każdy z widzów odpowiedź na to pytanie musi odnaleźć zupełnie sam. I w tym samodzielnym poszukiwaniu tkwi siła tego filozoficznego, niejednoznacznego filmu.

"Dokument", Marcin Podolec

Bohaterem filmu pt. "Dokument" jest pochodzący z Jarosławia mężczyzna w średnim wieku – pan Antoni, a 7-minutowa produkcja w reżyserii Marcina Podolca opowiada historię jego życia. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, ponieważ tego właśnie spodziewamy się po filmie dokumentalnym – wyrazistego bohatera i historii jego życia na ekranie. Film Marcina Podolca nas jednak zaskakuje, ponieważ nie jest filmem dokumentalnym a... animowanym. Animacja ta częściowo naśladuje dokument - jej narracja jest w tym przypadku narracją życia bohatera, a oprócz uproszczonej kreski, dodatkowo pojawiają się w niej także zdjęcia pana Antoniego.

Kolejnym ciekawym rozwiązaniem jest użycie w filmie komiksowej narracji - w postaci dymków i napisów pojawiających się na ekranie. Bohater uzyskuje dzięki nim możliwość wypowiedzi i snucia opowieści o swoim życiu, ale jednocześnie pozostaje w jakiś sposób zubożony - nie poznajemy jego głosu, kontakt z widzami może nawiązać jedynie za pomocą napisów. Zabieg ten prowokuje do postawienia odwiecznego pytania o możliwości odtworzenia rzeczywistości w filmie czy szerzej – sztuce. Napięcie pomiędzy rzeczywistym bohaterem (tu pojawia się też pytanie o wątek autobiograficzny filmu) a sposobem opowiadania historii, momentami nieco surrealistycznej, utrzymuje się w tym krótkometrażowym filmie przez cały czas. Autotematyczne odniesienia pojawiają się także w formie nawiązań do innych dzieł filmowych ("American Beauty") czy twórców (Brian De Palma). Film stanowi ciekawą próbę dotarcia do rzeczywistości w nieszablonowy sposób.

Anna Taszycka